Agnieszka Bąk: Piotrze, gratulacje z okazji jubileuszu 20 lat pracy we Flowcrete Polska! Czy pamiętasz swoje początki w firmie? Wtedy funkcjonowała pod nazwą Perstorp Construction Chemicals…
Piotr Jakóbczak: Tak, pamiętam! Perstorp to duży koncern szwedzki, który miał wówczas w Polsce biuro handlowe i trzy oddziały: posadzki przemysłowe, laminaty meblowe oraz skrzynki z tworzyw sztucznych, np. pocztowe. Dominującym elementem były jednak posadzki. Ze względu na szeroką ofertę w Szwecji praktycznie w każdym domu były produkty wytworzone w zakładach Perstorpu.
Pracę w Perstorpie zacząłem około pół roku po otwarciu biura handlowego w Polsce. Wcześniej, jako pracownik biura projektującego zakłady przemysłowe, spotkałem się z przedstawicielem firmy Perstorp, który opowiadał o posadzkach żywicznych. Temat wydał mi się ciekawy, dlatego gdy zobaczyłem w prasie ogłoszenie o pracę, postanowiłem na nie odpowiedzieć.
Początki były „bojowe”. Na początku w firmie pracowało 5 – 6 osób. Każdy zajmował się tym, co akurat było do zrobienia, w razie potrzeby nawet wykładaniem towaru w magazynie. To były czasy, gdy nie było telefonów komórkowych, nie było ogólnodostępnego Internetu, wszystko funkcjonowało „na papierze”. Przed targami branżowymi POLAGRA czy BUDMA zaproszenia do odwiedzenia naszego stoiska przygotowywaliśmy własnoręcznie, zaklejaliśmy tysiące kopert i zawoziliśmy na pocztę. Nie było GPS-u, więc każdy z nas woził w samochodzie spory komplet map wszystkich większych miast.
Posadzki żywiczne były wtedy nowością. Na spotkaniach z klientami, gdy pokazywaliśmy niewielkie próbki wykonane na podkładzie z płyt wiórowych, spotykaliśmy się z zaskakującymi pytaniami typu „po ile te płytki?” lub ze zdziwieniem, że posadzki żywiczne są wykonywane na tak słabych podłożach, jak płyta wiórowa.
Dziś funkcjonujemy w zupełnie innych warunkach, ale wspomnienie początków uzmysławia mi, jak bardzo zmieniła się branża, w której działamy i jak bardzo rozwinęła się nasza firma.
Miałeś okazję uczestniczyć w rozwoju firmy prawie od samego początku, jakie momenty w jej historii uważasz za najważniejsze?
- Jest kilka takich momentów. Jednym z nich jest bez wątpienia wprowadzenie technologii posadzki zacieranej Peran STB. To oryginalne rozwiązanie, opracowane w naszym laboratorium w Szwecji, w mojej ocenie zmieniło rynek posadzek żywicznych w Polsce. I muszę podkreślić, że nadal Peran STB pozostaje wzorem do naśladowania.
Kolejny, bardzo istotny punkt w naszej historii to wprowadzenie żywic poliuretanowych. Obecne, powszechne stosowanie tych elastycznych żywic np. w garażach podziemnych to efekt m.in. wprowadzenia systemów Deckshield do naszej oferty materiałowej. Podobnie jest w przypadku posadzek typu Flowfresh zawierających dodatek bakteriobójczy – stosowanych m.in. w branży spożywczej.
Muszę też wspomnieć, że wprowadzanie nowych produktów było często związane ze zmianami właścicielskimi. Otóż w wyniku zmiany strategii firmy-matki, zakładającej skupienie działalności na materiałach bazowych i pozbycie się linii wytwarzających produkty końcowe, m.in. posadzki, w 2002 r. angielska firma Flowcrete kupiła fabrykę i laboratoria chemiczne w Perstorp. Nowy właściciel przyczynił się do rozwoju firmy poprzez olbrzymi zastrzyk technologiczny, m.in. wspomniane przeze mnie wprowadzenie żywic poliuretanowych i antybakteryjnych posadzek Flowfresh.
Kolejnym kamieniem milowym było włączenie Flowcrete w 2008 r. do koncernu RPM International, które przyniosło poszerzenie oferty produktowej oraz amerykańskie standardy z obszaru kultury organizacji.
Z kolei uruchomienie własnego zakładu produkcyjnego w 2012 roku dało nam możliwość szybkiej reakcji na potrzeby klientów, dzięki czemu dziś jesteśmy liderem na tym polu. Możemy się pochwalić krótkim czasem realizacji zamówień, który jest niezbędny w obsłudze międzynarodowych rynków, co także jest obecnie zadaniem Flowcrete Polska.
Niezmiernie ciekawe jest obserwowanie, jak każdy z kolejnych właścicieli wzbogacał naszą firmę o nowe spojrzenie na biznes. Szwedzka kultura organizacyjna opierała się na takich wartościach, jak bezpieczeństwo socjalne, rodzina, ekologia, które do dzisiaj wyznajemy. Z kolei koledzy z Flowcrete zarazili nas swoją energią, entuzjazmem, nastawieniem na ciągłe doskonalenie się i parcie do przodu mimo przeszkód. Amerykanie natomiast dali nam poczucie siły wynikającej z solidnych podstaw olbrzymiej korporacji, wielu lat doświadczeń w zarządzaniu oraz priorytetowego podejścia do zasad etycznych w biznesie.
Czy z tymi zmianami związane były przeprowadzki firmy?
- Oczywiście! Tłem dla tych wszystkich wydarzeń były także zmiany miejsca prowadzenia działalności. W ciągu 20 lat mojej pracy w firmie trzykrotnie zmienialiśmy siedzibę, za każdym razem było to związane z rozwojem produkcji, potrzebą coraz większej powierzchni magazynowej i biurowej. Zaczynaliśmy działalność w adaptowanym na potrzeby biurowe dawnym kinie połączonym z halą przemysłową na terenach RAWARU przy ulicy Ostrobramskiej w Warszawie. Następnie wynajęliśmy większe biuro i większy magazyn w pobliżu starej siedziby, a obecnie firma Flowcrete mieści się przy ul. Marywilskiej, gdzie stale zwiększamy powierzchnie magazynowe i produkcyjne. Jak widać, ciągły rozwój to nasze naturalne środowisko.
Miałeś okazję śledzić rozwój rynku posadzek żywicznych w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat. Wspominałeś, jak różna od obecnej była sytuacja pod koniec lat 90-tych. A czy znajdujesz jakieś podobieństwa?
- Tak samo wtedy, jak i teraz, wciąż bardzo często bagatelizowane są zalecane warunki do wykonywania posadzek żywicznych. Jest to najczęstsza przyczyna reklamacji. W większości przypadków błąd polega na zignorowaniu takich kwestii, jak sprawdzenie temperatury czy wilgotności betonu. Na szczęście obserwuję też pozytywne zmiany, takie jak coraz większa świadomość generalnych wykonawców, inwestorów i kierowników budów, jak ważne jest odpowiednio przygotowane podłoże betonowe.
Przez te 20 lat wiele się wydarzyło. Co w czasie Twojej pracy we Flowcrete sprawiło ci największą satysfakcję? Z czego jesteś szczególnie dumny?
- Najbardziej cieszę się z tego, że lubię swoją pracę. Mimo 20 lat doświadczenia, wygranie nowego przetargu cały czas sprawia mi ogromną radość. Obecnie, gdy partnerzy na rynku mają dużą wiedzę na temat materiałów, często niuanse decydują o wyborze oferty –stąd satysfakcja z wygrania przetargu jest jeszcze większa. Jestem zwolennikiem pracy zespołowej. Wielokrotnie przekonałem się, że trzy osoby to cztery pomysły, w sensie pozytywnym oczywiście. Również jeden z naszych największych projektów w ostatnim czasie, czyli ponad 70 000 mkw. posadzki na parkingu podziemnym w Warsaw Spire, najwyższym biurowcu w Polsce, to efekt bardzo dobrej pracy zespołu zaangażowanego w ten projekt.
Na pewno stawiasz przed sobą kolejne wyzwania. Jakie są Twoje plany zawodowe na najbliższe lata?
- Na szczęście szefowa cały czas stawia przede mną nowe wyzwania (śmiech). Obecnie znajdujemy się w fazie przygotowania do wprowadzenia na rynek nowej grupy produktów posadzkowych pod nazwą Euclid. Możliwość tworzenia od podstaw nowych produktów i praca w zespole nad efektem końcowym daje mi duży zastrzyk adrenaliny.